Nie taka była umowa

08.09.2021

Prowadzenie interesów państwa jest sztuką kompromisu. Nie bez powodu w odniesieniu do wydatków państwa często używa się metafory kołdry. Przy ograniczonych zasobach nieuniknione jest, że w niektórych obszarach będzie ona za krótka. Dlatego jednym z największych wyzwań stających przez każdym rządem jest osiągnięcie kompromisu zarówno co do skali wydatków na poszczególne zadania, jak również co do źródeł oraz intensywności pozyskiwania tego finansowania od obywateli. Oczywiście nie można zadowolić wszystkich i idealny kompromis nigdy nie jest możliwy do osiągnięcia. Dlatego ważną rolę w osiągnięciu zgody odnośnie zagospodarowania finansów państwa pełnią rozmaite umowy społeczne. Ich sens można streścić w zdaniu: „godzimy się na coś ale chcemy coś w zamian”. Dobrym przykładem jest tutaj stosunek administracji do przedsiębiorczości. W okresie transformacji ustrojowej państwo zauważyło, że wbrew swoim chęciom, nie jest w stanie zająć się sprawami wszystkich obywateli. Zwłaszcza w zakresie zagwarantowania środków niezbędnych do życia (zatrudnienia lub świadczenia). W ramach przyjętej wtedy umowy społecznej ci, którzy byli w stanie zadbać sami o siebie (ale również np. o swoich pracowników) – czyli przedsiębiorcy – otrzymali pewne preferencje i zachętę do działań. Owe preferencje były rekompensatą za działanie na znacznie wyższym poziomie ryzyka i brak przywilejów, jakimi cieszyli się pracownicy (choćby kwestie płatnego urlopy, zadbanie o wyposażenie miejsca pracy itp.).

Warto o tym wszystkim przypomnieć w kontekście dyskusji nad nowymi planami rządu, które w obecnym kształcie będą bardzo niekorzystne dla przedsiębiorców. Dyskusja ta skupia się obecnie na wyliczeniach, kto ile straci. W mediach widzimy tabelki ze skomplikowanymi wyliczeniami, pokazującymi skutki finansowe rządowych planów. Debatując o cyferkach i mieszczących je rubryczkach, nie zauważa się jednak, że proponowane zmiany całkowicie demontują to, na co przedsiębiorcy swego czasu „umówili się” z państwem. Czyli na możliwość korzystania np. z korzystnych form opodatkowania ale kosztem większego ryzyka, braku przywilejów socjalnych i innych benefitów. Proponowane zmiany w umowie społecznej bardzo daleko ingerować będą w możliwość realizacji postaw przedsiębiorczych. Poprzez skokowe zwiększenie obciążeń utrudnią działanie wielu istniejącym firmom, a wiele z nich po prostu zaduszą. Spośród dziś pracujących 16 milionów Polaków zmiany dotyczące przedsiębiorczości dotkną blisko 2,5 mln osób. Można tylko przypuszczać, że zniechęcą wielu potencjalnych przedsiębiorców do działania na własny rachunek. A wypada zaważyć, że rocznie grono przedsiębiorców zasilało dotąd kilkaset tysięcy osób. To wartość zbliżona liczebnie do wielkości pokolenia z danego roku. Czy rząd ma pomysł na to, jak zabezpieczyć życie tym, którzy w wyniku „reform” nie będą już mogli odnaleźć się jako przedsiębiorcy?

Tak radykalne zmiany, jakie zamierza wprowadzić rząd, wymagają głębokiej, i spokojnej debaty. Obejmować ona powinna nie tylko rozmowę o nowych potrzebach i państwa oraz potencjalnych źródłach ich finansowania, ale również ocenę, na ile zmiany te ingerują w dotychczasowe umowy społeczne.

Mówi się „umowa rzecz święta”. Jeśli rząd zdecyduje zerwać umowę z przedsiębiorcami, będzie to dowód, że rzucane bardzo chętnie przez wielu polityków hasła o przedsiębiorcach jak „soli ziemi”, „kole napędowym gospodarki” itd., są tylko pustymi sloganami dla naiwnych.

 

Tekst ukazał się w Dzienniku Gazecie Prawnej dnia 7 września 2021

Krajowa Izba Gospodarcza otrzymała dofinansowanie w ramach projektu POIR.03.04.00-14-0001/20 „Dotacja na kapitał obrotowy dla Krajowej Izby Gospodarczej”, w ramach działania 3.4 Dotacje na kapitał obrotowy Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020”, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.