Wojna w Ukrainie – polscy przemysłowcy oczekują wsparcia

30.03.2022

Polskie firmy produkcyjne, które nie zdążyły jeszcze otrząsnąć się po pandemicznym wstrząsie otrzymały kolejny cios

wojna w Ukrainie wsparcie

Zerwane łańcuchy dostaw, rosnące ceny i kłopoty z pozyskaniem surowców i komponentów, odpływ ukraińskich pracowników – to tylko niektóre z długiej listy wyzwań czekających w najbliższym czasie polski biznes w efekcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przedsiębiorcy liczą na wsparcie w utrzymaniu zdolności produkcyjnych i poszukiwaniu alternatywnych rynków zbytu.


Zgodnie z szacunkami Krajowej Izby Gospodarczej, około 10 proc. średnich i dużych polskich przedsiębiorstw już teraz może odczuwać konsekwencje zablokowania rynku ukraińskiego
oraz sankcji nałożonych na Rosję i Białoruś. – Ta liczba będzie się powiększać m.in. dlatego, że problemy zaczną dotykać również firmy dla których Ukraina, Białoruś czy Rosja były krajami tranzytowymi przewiduje Piotr Soroczyński, Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. W trudnej sytuacji może znaleźć się również wiele mniejszych firm kooperujących z dużymi podmiotami. Przykładem może być tu branża chemiczna. – Polska Chemia to nie tylko wielkie zakłady i grupy chemiczne, lecz także średni i mali przedsiębiorcy. W jej ramach funkcjonują dziesiątki podsektorów i gałęzi, setki procesów i tysiące produktów. Ogromna ilość rozwiązań, zastosowań, powiązań, dostawców i odbiorców – to system naczyń połączonych, który został dotknięty skutkami wojny i wynikających z niej implikacji mówi Tomasz Zieliński, Prezes Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC).


W optymistycznym scenariuszu Krajowa Izba Gospodarcza przewiduje, że z powodu sytuacji na Ukrainie w tym roku wzrost polskiego PKB obniży się do poziomu 3,5%.
W przypadku przedłużenia konfliktu prawdopodobny jest spadek do 2%, a to już może oznaczać poważne problemy na rynku pracy. To na razie prognozy – ale przedsiębiorcy już dziś muszą mierzyć się z konsekwencjami wojny.  – Jedną z głównych kwestii, wynikających z wojny w Ukrainie dla branży chemicznej są pozrywane łańcuchy dostaw, które niejednokrotnie były już wcześniej mocno nadwyrężone przez COVID-19. Wojna dodatkowo pogłębia dezorganizację wywołaną przez wychodzenie gospodarek kryzysu spowodowanego trwającą ponad dwa lata pandemią. Obecna sytuacja prowadzi m.in. do coraz większych niedoborów kluczowych komponentów, półproduktów – to istniejący już problem, który nadal się pogłębiawyjaśnia Prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. – Nierzadko przedsiębiorstwa obawiają się konieczności ograniczenia działalności i utraty płynności finansowej, w wyniku szeregu okoliczności, na które sytuacja wojenna ma wpływ – począwszy od wzrostu cen paliw, energii, przez problemy z dostępnością surowców i innych niezbędnych dla prowadzenia działalności towarów, aż po odcięcie od wschodnich rynków i dostawców oraz wzrost kosztów podwykonawców. Wojna wpływa na wzrost cen metali – już teraz obserwowane są zwyżki cen niklu czy palladu, którego rosyjski eksport stanowi aż 45 proc. jego globalnej produkcji. Metal ten jest wykorzystywany np. do produkcji katalizatorów czy układów scalonych, wykorzystywanych w wielu urządzeniach. W związku z wojną obserwujemy zachwianie wymiany handlowej i konieczność poszukiwania nowych rynków zbytu dla wielu przedsiębiorstw z krajowego sektora chemicznego dodaje Tomasz Zieliński.

Czytaj także >>> Gospodarcze konsekwencje inwazji Rosji na Ukrainę 


Wojna w Ukrainie spowodowała perturbacje nie tylko na rynkach metali czy strategicznych surowców energetycznych.
Dla branży papierniczej dużym utrudnieniem jest np. problem z dostępnością i ceną drewna i skrobi. – Jednym z kluczowych problemów jest kwestia importu drewna z Rosji i Białorusi. Drewno jest podstawowym surowcem do produkcji papieru i tektury, wymagającym względnie krótkiej odległości dostaw. Biorąc pod uwagę problemy na rynku drewna w Polsce i wynikające z tego jedne z najwyższych w Europie ceny surowca. Czynnik ten będzie stanowił dodatkowe obciążenie dla sektorów opartych na drewnie, takich jak sektor papierniczy. Należy też zaznaczyć, że dotychczas Ukraina była znaczącym dostawcą wybranych surowców do produkcji papieru i tektury falistej. Przykładem takiego materiału jest skrobia. Obecna sytuacja wpływa na dostępność surowca, a jednocześnie przyczynia się do wzrostu jego cen. Z punktu widzenia strategii długoterminowej problem ten będzie się pogłębiał w efekcie braku zbiorów zbóż i kukurydzy w Ukrainiemówi Janusz Turski, Dyrektor Generalny Stowarzyszenia Papierników Polskich (SPP).  Dodaje również, że branża odczuwa wzrosty kosztów transportu z uwagi na skok cen paliw, a także problemy z brakiem kierowców zawodowych, co wynika z dużego udziału obywateli z Ukrainy w tej grupie zawodowej.


Branża motoryzacyjna to kolejna grupa przedsiębiorców z niepokojem obserwujących sytuację na Ukrainie. Roman Kantorski, Prezes Polskiej Izby Motoryzacji przyznaje,
że wojna na Ukrainie może pogorszyć sytuację branży – już i tak trudnej m.in. z powodu problemów z półprzewodnikami. – Tak złego miesiąca nie było jeszcze w historii europejskiej motoryzacji. W każdym razie odkąd zaczęto prowadzić ewidencję rejestracji nowych pojazdów. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów poinformowało, że w lutym 2022 liczba rejestracji nowych aut w UE osiągnęła swoje historyczne dno. To na razie wciąż jeszcze pokłosie kryzysu na rynku półprzewodnikówmówi Prezes PIM. Przytacza też konkretne dane – w zeszłym miesiącu zarejestrowano w Unii 719 465 nowych samochodów osobowych, czyli o 6,7 %  mniej niż rok wcześniej. Największe straty odnotowały Włochy i Francja (-13%). Co ciekawe w Hiszpanii i w Niemczech sprzedaż wzrosła (odpowiednio +6,6% i +3,2 %). W Polsce spadek rejestracji nowych aut wyniósł w lutym 11,16% (zarejestrowano 33 541 samochodów). Pewnym pocieszeniem jest fakt, że wg. danych GUS w lutym produkcja samochodów wyraźnie odbiła do góry (wzrost o 8,8%). Roman Kantorski przewiduje, że wojna na Ukrainie wprowadzi do tych statystyk swoje porządki. Brak komponentów z Ukrainy i wycofanie się wielu kluczowych marek z rosyjskiego rynku już teraz każą przewidywać dalsze spadki. – Z naszych analiz wynika, że około 260 firm, które są dostawcami części i komponentów do produkcji nowych samochodów, i działających na terenie Ukrainy nie funkcjonuje, musiały zaprzestać działalności – informuje Prezes Polskiej Izby Motoryzacji.  Choć to małe pocieszenie, skutki wojny i nałożonych w jej efekcie sankcji odczuwane są również na rynku motoryzacyjnym w Rosji. Roman Katorski opisuje, co dzieje się obecnie w Rosji. – Ceny w rosyjskich salonach samochodowych oszalały. Na skutek sankcji związanych z napaścią na Ukrainę i związanej z nimi dewaluacji rubla niektóre modele aut kosztują kilka razy więcej, niż przed wybuchem wojny. Salony nie nadążają ze zmienianiem cen na swoich stronach www. Wiele koncernów motoryzacyjnych już zapowiedziało wycofanie się z rosyjskiego rynku, a biorąc pod uwagę, że popyt na nowe samochody jest większy, niż możliwości produkcyjne, w tym kryzys półprzewodników oraz w ogóle brak dostaw części i komponentów do produkcji samochodów  i w efekcie w wielu salonach mogły zostać ostatnie dostępne modele. Jeden ze skrajnych przykładów to Audi S8. Jeszcze niedawno kosztował ok. 13-14 mln rubli. Teraz ten sam model w rosyjskich salonach kosztuje około 40 mln rubli! Co więcej statystyki rosyjskiego rynku pokazują rosnące lawinowo ceny części w produkcji niemal wszystkich modeliopowiada Prezes PIM.


Przedstawiciele branż, zapytani o to, w jakim kierunku zmieniać będą się ich branże pod wpływem sytuacji na Ukrainie starają się unikać konkretnych odpowiedzi. Przyznają, że każda prognoza obarczona jest dużym ryzykiem. Nic dziwnego – trudno dziś przewidzieć co będzie się działo w ciągu następnych 24 godzin, nie mówiąc o tygodniach czy miesiącach. Roman Kantorski przywołuje opinię CEO Volkswagena – Herberta Diessa, który uważa, że wojna na Ukrainie może okazać się boleśniejsza dla światowej gospodarki, niż pandemia Covid. Zdaniem niemieckiego przemysłowca motoryzacja może spodziewać się ogromnego wzrostu cen, niedoboru energii i inflacji. Przerwanie globalnych łańcuchów dostaw może spowodować spustoszenie na światowych rynkach nieporównywalne do tego, co działo się w poprzednich latach.


Polscy przedsiębiorcy nie rysują na razie aż tak czarnych scenariuszy. Ich zdaniem na tym etapie ważne jest zapobieganie wybuchowi poważnego kryzysu.
– W obecnej sytuacji wskazanym byłoby wprowadzenie takich regulacji w ramach tzw. Tarczy Antyputinowskiej, które efektywnie zabezpieczyłyby zarówno przemysł, jak i społeczeństwo przed kumulacją negatywnych obciążeńuważa Janusz Turski.  Prezes PIPC Tomasz Zieliński zwraca z kolei uwagę na kwestie związane z transformacją energetyczną i wpływem wojny na przebieg tego procesu. – W obliczu nowej rzeczywistości, która po raz kolejny okazała się nieprzewidywalna, przemysł, w tym chemiczny, staje też przed dodatkowymi wyzwaniami związanymi z transformacją energetyczną. Wojna w Ukrainie wpłynie na kwestie związane z dekarbonizacją w Europie i niejako wymusi zastanowienie się nad wizją i przyszłością unijnej polityki energetyczno-klimatycznej, tak, aby możliwe było przyspieszenie przemian. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, wymusza wypracowanie nowego „modelu” przemysłu chemicznego. Branża – będąc centrum transformacji – wymaga odpowiedniego, natychmiastowego wsparcia, gwarantującego konkretne rozwiązania, które będą stanowić próbę znalezienia nowych rynków zbytu dla dotkniętych sytuacją przedsiębiorstw, czy też będą przeciwdziałać np. utracie ich zdolności produkcyjnej przekonuje Prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.

Czytaj także: Ekspert KIG o możliwych skutkach embarga na surowce energetyczne z Rosji

 

Grzegorz Stańczak
Biuro Polityki Gospodarczej
tel. 22 630 96 12
e-mail: gstanczak@kig.pl

Krajowa Izba Gospodarcza otrzymała dofinansowanie w ramach projektu POIR.03.04.00-14-0001/20 „Dotacja na kapitał obrotowy dla Krajowej Izby Gospodarczej”, w ramach działania 3.4 Dotacje na kapitał obrotowy Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020”, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.