W najnowszym wydaniu tygodnika Dzień po dniu zastanawiamy się, czy sztuczną inteligencję powstrzyma fiskus, czy może dopiero związek zawodowy. Zaglądamy też do portfeli młodych – bo jak przekonują zagraniczni eksperci, lepiej hulać za młodu, niż żałować na starość. A z Japonii przychodzi wzruszająca historia maszyny, która po emeryturze może… znaleźć nowe życie w Polsce. Zachęcamy do lektury!

Poniedziałek, 30 czerwca
Gdzie diabeł nie może, tam ….. podatek pośle
Sztuczna inteligencja i jej wpływ potencjalny, negatywny wpływ na rynek pracy jest już stałym tematem publikacji w mediach biznesowych. Najwyraźniej obawy są coraz większe, bo w strachu przed zastąpieniem ludzi przez SI wytacza się coraz cięższe działa – w tym propozycje instrumentów podatkowych, które – jak wiemy – „położyć” mogą nawet najbardziej przełomowe technologie. Business Insider opisuje kilka obecnie dyskutowanych koncepcji opodatkowania sztucznej inteligencji. Jedni chcą opodatkować właścicieli i firmy tworzące narzędzia SI, inni – użytkowników, jeszcze inni – jak m.in. Bill Gates – proponują opodatkowanie każdej pracy, w której to sztuczna inteligencja zastąpi człowieka. Naszym zdaniem, jeśli naprawdę chcemy zapobiec katastrofie i wyeliminowaniu ludzi z rynku pracy – podatki oraz inne daniny (wraz z wprowadzanymi już regulacjami), mogą okazać się najskuteczniejsze. Dodalibyśmy jeszcze związki zawodowe. Jeśli za sztuczną inteligencję trzeba będzie zapłacić – oprócz „podatku od robotów” – również składki: emerytalne, rentowe, wypadkowe, chorobowe, zdrowotne, na Fundusz Pracy, na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Solidarnościowy, to pracodawca trzy raz się zastanowi, zanim pomyśli o zastąpieniu pracownika sztuczną inteligencją.
Wtorek, 1 lipca
Nie wyrzucaj, wykorzystaj
W polskich mediach społecznościowych popularność zdobywa krótki filmik z japońskiej fabryki, w którym uwieczniono ceremonię symbolicznego pożegnania jednej z fabrycznych maszyn. Na filmie widzimy m.in. ustawionych w rzędach pracowników bijących pokłony przed odchodzącym na „zasłużoną emeryturę” urządzeniem i dziękujących mu za wiele lat pracy. Wzruszające. Ale w przeciwieństwie do wyraźnie zasmuconych na filmie Japończyków, wielu komentujących Polaków zachowuje większy optymizm pisząc m.in., że zużytą w Japonii maszynę teraz czeka ceremonia powitania w którejś z polskich firm.


Środa, 2 lipca
Hulaj dusza, póki jesteś młody
Mieliśmy na pewien czas ograniczyć komentowanie w „tygodniku” pojawiających się w mediach gospodarczych publikacji – w tonie „wujka Dobra Rada” – na temat budowania relacji w pracy, dobrego inwestowania, czy oszczędzania. Ale czytając coraz ciekawsze porady nie możemy się powstrzymać. W mediach pojawił się artykuł (przedrukowany z zagranicznych źródeł) na temat doradczyni finansowej z USA, która opowiada na co narzekają jej klienci – emeryci. Co ich dręczy? Głównie to, że zbyt długo zwlekali z przejściem na emeryturę oraz to, że zamiast za młodu korzystać z życia i wydawać pieniądze na przyjemności, to je oszczędzali. Sugestia jest jasna – korzystaj z życia póki jesteś młody. Zastanawiamy się – w świetle niezbyt optymistycznych prognoz dotyczących wysokości przyszłych emerytur – czy to rzeczywiście dobra rada dla młodych Polaków. Mimo wszystko, będąc emerytem chyba lepiej jest martwić się tym, że za młodu za mało hulaliśmy, niż tym, że nie mamy za co kupić jedzenia albo leków.
Czwartek, 3 lipca
Niech się tylko Trump dowie
O wielkim szczęściu może mówić Polak mieszkający od 2006 roku w USA. W ubiegłym roku kupił niepozorny dom w Dolton w stanie Illinois (za 66 tysięcy dolarów), wyremontował go i zamierzał sprzedać (za 200 tysięcy dolarów). Okazało się jednak, że jest to dom, który kiedyś zamieszkiwał obecny papież Leon XIV. Dom chcą teraz odkupić od Polaka lokalne władze. Jak relacjonują media – Polak, czując możliwość zrobienia dobrego biznesu, zarzeka się, że nie sprzeda go za pierwotną kwotę, bo nieruchomość jest dla niego żyłą złota. Na jego miejscu bylibyśmy może trochę bardziej powściągliwi. Bo jeśli o całej sprawie dowie się Donald Trump, który po wyborze Leona XIV pisał o „wielkim zaszczycie”, to Polak zamiast z gotówką za korzystnie sprzedaną nieruchomość, skończy w jakimś hangarze dla deportowanych z USA imigrantów w Salwadorze.
Piątek, 4 lipca
Kto bogatemu zabroni wypoczywać w Polsce
Rozpoczynają się wakacje, niektórzy Polacy mają już zaplanowane urlopy, inni będą podejmować decyzję w ostatniej chwili. Szczególnie tę grupę powinny zainteresować wyniki badania serwisu Rankomat.pl, który porównał ceny wypoczynku w kraju i zagranicą – o czym informuje m.in. portal gazeta.pl. Wnioski? Wakacje nad Bałtykiem, w Bieszczadach albo na Mazurach mogą być droższe niż Teneryfa. Co zaskakujące, okazją sezonu jest Zakopane. Przestrzegamy jednak, że radość z korzystnej oferty noclegu w „zimowej stolicy Polski” może potrwać najwyżej do pierwszego śniadania. Jak informowały niedawno media, w niektórych zakopiańskich restauracjach za jajecznicę trzeba zapłacić blisko 70 złotych, a za cappuccino ponad 40 zł.
Plus tygodnia
Plus dla GUS, który już od jakiegoś czasu coraz śmielej publikuje niedostępne wcześniej dane z gospodarki. Niedawno po raz pierwszy pojawiły się np. szczegółowe dane dotyczące wysokości wynagrodzeń w całej gospodarce (szkoda tylko, że to dane ze stycznia br.). Wynika z nich m.in., że w styczniu najwyższe wynagrodzenia otrzymywali nie informatycy, czy inni specjaliści, ale osoby pracujące w branży „górnictwo rud metali”. Przeciętna pensja brutto w styczniu wyniosła tutaj blisko 30 tysięcy złotych! My dajemy plus, ale firmy z zachodniej Polski specjalizujące się w wydobywaniu metali (nie będziemy pisać o jakie firmy chodzi – tajemnica statystyczna!) miałyby zapewne inne zdanie, na temat ujawniania astronomicznych zarobków swoich pracowników.
Minus tygodnia
Choć sytuacja w Korei Północnej nie jest powodem do żartów, minus za mechaniczne przedrukowywanie z zagranicznych mediów publikacji na tematy związane z gospodarką Korei. Często brakuje w nich opisania właściwego kontekstu (dotyczącego m.in. zasad dystrybucji dóbr w Korei, oficjalnych i nieoficjalnych danych o zarobkach, rzeczywistych dochodów, funkcjonowania szarej strefy itd.). Bo efekt jest taki, że w tym samym źródle jednego dnia czytamy, że średnia pensja w Korei wynosi (w przeliczeniu) 30 złotych, a dwa dni później, że gałka lodów kosztuje ponad 13 złotych, a sprzedawca lodów może zarobić dziennie nawet 2400 złotych. To kto te lody kupuje?