Powrót    |    2025-06-03

W najnowszym wydaniu Tygodnika zastanawiamy się, ile naprawdę kosztują „darmowe wakacje” nad morzem z łopatą w ręku i namiotem na plecach – oraz kto w tej transakcji wychodzi na czysto. Przyglądamy się też francuskiemu podejściu do deszczówki, które pokazuje, że nawet padająca z nieba woda może wymagać papierologii i zezwoleń. Zaglądamy także do Korei, gdzie roboty zaczynają podbijać gastronomię przy autostradach – a my trzymamy kciuki, by nie myliły kuchni z warsztatem.

Piątek, 23 maja
Nocleg w namiocie po ciężkiej robocie

Chciałbyś spędzić wakacje nad morzem, ale nie masz pieniędzy? Żaden problem. Jedna z fundacji ekologicznych organizuje turnusy, na których oferuje darmowy pobyt nad morzem w zamian za zbieranie śmieci z plaży. W skład darmowego pakietu wchodzą m.in. wyżywienie, nocleg (w namiocie) i dodatkowe atrakcje – np. wspólne ogniska. Oczywiście szanujemy postawy proekologiczne oraz inicjatywy je wspierające, ale patrząc na tytuły „wakacje nad morzem za darmo” zastanawiamy się, do kogo odnosi się to „za darmo” – do uczestników, czy organizatorów? Dodamy tylko, że niektóre komercyjne oferty sprzątania w nadmorskich pensjonatach mówią o zarobkach na poziomie nawet 7 tys. złotych.

Weekend, 24-25 maja
Mandaty za deszczówkę

Wielu z Polaków wykorzystuje weekendy na prace w przydomowym ogródku obejmujące również podlewanie. Często używa się do tego „deszczówki” –  jak wiemy, w Polsce jest to mocno promowana, ekologiczna alternatywa pozwalająca oszczędzać wodę z wodociągów czy z gruntu. We Francji – na odwrót. Od początku lipca zaczną tam obowiązywać przepisy ograniczające korzystanie z wody pochodzącej z opadów – pisze Businessinsider. Na jej użycie do podlewania będzie wymagane specjalne zezwolenie, a otrzymają je tylko te gospodarstwa, w których dachy budynków (po których spływa zbierana „deszczówka”) wykonane są z materiałów niezawierających ołowiu czy azbestu. Za złamanie przepisów grozi grzywna 135 euro. Regulacje mają ponoć na celu zwiększenie kontroli nad zużyciem wody i jej jakością, ochronę zasobów naturalnych, adaptację do zmian klimatycznych oraz zapewnienie bezpieczeństwa sanitarnego. Popieramy i czekamy niecierpliwie na doniesienia o wprowadzeniu podobnych regulacji i zezwoleń dotyczących np. korzystania ze światła słonecznego.

Poniedziałek, 26 maja
Gdzie robotów sześć, tam jest co jeść

Robotyzacja idzie pełną parą. Media donoszą, że koreańska (państwowa) firma zarządzająca MOP-ami, przy koreańskich autostradach wprowadza do restauracji roboty-kucharzy, którzy automatycznie przyrządzają potrawy. Przypominającym nieco urządzenia przemysłowe robotom, brakuje nieco kulinarnego kunsztu (mogą przygotowywać ograniczoną gamę dań), ale ich wprowadzenie ma wiele zalet. Pozwoliło np. ograniczyć liczbę poparzeń w pracy. Jeśli roboty się sprawdzą, w ślady Koreańczyków pójdą zapewne placówki gastronomiczne w innych krajach. Mamy tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie – np. w celu ograniczenia kosztów – na pomysł wykorzystania w kuchni robotów z drugiej ręki, pracujących wcześniej np. w montowni samochodów. Przykro byłoby czytać, że jakiś robot-kucharz, zamiast podać klientowi smaczną potrawę, przyspawał mu do ręki patelnię.

Wtorek 27 maja
Awantura o pranie

Jeden z biznesmenów z województwa wielkopolskiego skarży się w mediach, że jednostka wojskowa (jedna z dużych baz lotniczych), z którą ma umowę nie wywiązuje się z jej postanowień. O co chodzi? Przedsiębiorca wygrał jakiś czas temu przetarg na usługi pralnicze dla wojska. Zgodnie z umową, jednostka miała dostarczać każdego dnia określoną ilość ubrań do prania. Zadowolony z kontraktu przedsiębiorca, zainwestował w rozbudowę zakładu i zakup urządzeń do prania. Kłopot w tym, że wojsko dostarcza znacznie mniejszą od deklarowanej ilość ubrań. Umowa przewidywała taką sytuację – dlatego znalazł się tam zapis o rekompensacie, której jednak jednostka nie chce płacić. W sprawę zaangażował się MON, zapowiedziano też wnikliwą kontrolę. Będziemy obserwować rozwój sytuacji i mamy nadzieję, że nie zakończy się ona wydaniem przez Sztab Generalny rozkazu organizowania codziennych ćwiczeń w błocie dla personelu opisywanej jednostki. Wtedy problem z niedostateczną ilością przekazywanego prania zostałby szybko rozwiązany.

Środa, 28 mja
Czereśniowy strzał w kolano

Wielu amatorów czereśni jest zszokowanych tegorocznymi cenami. Jak informują media, na straganach można kupić kilogram czereśni już za mniej niż 30 złotych. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w tym okresie za kilogram trzeba płacić nawet 200 złotych. Okazuje się, że na rynku zapanował chaos, bo niektórzy dostawcy rzucili na rynek wczesne odmiany (mniej pożądane) w niskiej cenie, podczas gdy duża część sadowników szykuje się do sprzedaży innej odmiany – bardziej pożądanej i oczywiście droższej. „To psucie rynku”, „strzał w kolano” – przekonują (cytowani przez portal o2) oburzeni postawą swoich „przedsiębiorczych” kolegów sadownicy. Z ich deklaracji wynika, że czereśnie innych odmian, które lada moment trafią na stragany, będą droższe. No cóż, nie dziwimy się frustracji. Sami nie wiedzielibyśmy jak przekonać klientów do zakupu kilograma czereśni np. za 150 złotych, skoro tydzień wcześniej kosztowały tylko 30.

Czwartek, 29 maja
Rzeczpospolita oznakowana

Kolizje i wypadki drogowe generują każdego roku olbrzymie koszty dla gospodarki. Dla ilustracji, tylko w 2024 roku wypłaty na odszkodowania i świadczenia z ubezpieczeń komunikacyjnych w Polsce przekroczyły 5,1 miliardów złotych. Uważa się, że jedną z istotnych przyczyn dużej liczby wypadków i kolizji na polskich drogach może być ich przesadne oznakowanie. „Gazeta Wyborcza” opisała wyniki kontroli oznakowania na polskich drogach przeprowadzonej przez NIK. W jej toku stwierdzono m.in., że w Częstochowie na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. Popiełuszki i Szajnowicza-Iwanowa oraz w jego okolicy znajduje się aż 161 znaków drogowych. Absurd? Dowcipni twierdzą, że jest to raczej przemyślana strategia na wypadek potencjalnej wojny. Jedną z podstawowych zasad w przypadku zagrożenia agresją ze strony obcych wojsk jest zdjęcie oznakowania dróg – aby utrudnić poruszanie się po nich. W Polsce nie trzeba będzie nic zdejmować, bo i tak żaden obcokrajowiec nie połapie w tym gąszczu znaków.

Plus tygodnia

Floryda stała się drugim stanem w USA, w którym złoto i srebro zostały uznane za pełnoprawne środki płatnicze. To powrót do korzeni – ostatni raz złoto było dopuszczalnym środkiem płatniczym w USA w 1933 roku. Teraz czekamy, który stan pójdzie dalej i wprowadzi jako środek płatniczy futra z borsuka.

Minus tygodnia

Rząd przyjął czwarty pakiet deregulacji  – to bardzo dobra wiadomość. Ale minus za to, że w przedwyborczym zgiełku mało kto zwrócił na to uwagę.