Prezes KIG Marek Kłoczko o gospodarczych perspektywach Polski i Europy

03.10.2022

Odbiurokratyzowanie gospodar­ki, uproszenie prawa gospodarcze­go i uczynienie go przyjaznym dla przedsiębiorców, zmniejszanie liczby i wciąż rosnącej skali obciążeń dla firm – to postulaty, które od dawna zgłaszają organizacje przedsiębiorców i które, jeśli są w ogóle realizowane, to w bardzo wolnym tempie

Z Prezesem Krajowej Izby Gospodarczej rozmawiał RAFAŁ KORZENIEWSKI, www.przedsiebiorcy.eu

Trudno dziś wymienić obszary globalnej gospodarki, które nie zostały w jakiś sposób dotknięte skutkami wojny. Nawet w tych krajach, które z przyczyn politycznych czy z powodu odległości geograficznej starają się trzymać z dala od tego konfliktu, widoczny jest poważny niepokój związany z jego potencjalnymi negatywnymi skutkami dla globalnej gospodarki – mówi Marek Kłoczko, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.

Pan jest prezesem Krajowej Izby Gospo­darczej, a Andrzej Arendarski jej prezy­dentem. Z czego wynika takie rozdziele­nie stanowisk?

Zmiany w strukturze Krajowej Izby Gospo­darczej dokona­ne w ubiegłym roku, których efektem było m.in. rozdzielenie funkcji pre­zesa i prezydenta, były odpowiedzią na rosnącą skalę wyzwań, przed jaką stoi polska gospodarka, środowisko przedsiębiorców i sama Izba. Jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę było jasne, że zbliżamy się do przeło­mowego momentu. To czas podejmo­wania ważnych, strategicznych decyzji dotyczących rozwoju polskiej gospo­darki i przedsiębiorczości, a z naszej perspektywy – dopasowania kierun­ków działania Izby do zmieniających się dynamicznie okoliczności. Wspo­mniany przez pana podział usprawnił działanie Krajowej Izby Gospo­darczej i pozwolił lepiej skupić się na realizacji zadań związanych z jednej strony z codziennym funk­cjonowaniem Izby, realizacją usług dla przedsiębiorców i – szerzej – misji, a z drugiej – wyznaczaniem strategicz­nych kierunków dalszego jej rozwoju. Kompetencje prezesa i prezydenta wzajemnie się tutaj uzupełniają.

Jest pan w Krajowej Izbie Gospodarczej chyba od początku – już w 1990 został pan dyrektorem generalnym, potem był pan sekretarzem generalnym, na­stępnie wiceprezesem i dyrektorem generalnym. Cały czas u boku Andrzeja Arendarskiego. Czy tak wyobrażaliście sobie Krajową Izbę Gospodarczą od po­czątku?

Przyznam, że ogrom pracy, jaka była do wykonania od początku dzia­łalności Krajowej Izby Gospo­darczej, oraz dynamicznie zmie­niająca się w tamtych czasach rzeczy­wistość gospodarcza nie pozastawiały zbyt wiele czasu na myślenie o dale­kiej przyszłości. Musieliśmy skupić się przede wszystkim na bieżących pro­blemach, takich jak odbudowa i in­tegracja środowiska przedsiębiorców oraz pomoc w przystosowaniu się do funkcjonowania w warunkach ustroju wolnorynkowego. Do tego dochodziły działania związane z dbaniem o repre­zentowanie interesu przedsiębiorców, m.in. wobec instytucji państwowych, dostarczaniem niezbędnych usług słu­żących rozwojowi przedsiębiorczości czy wreszcie tworzeniem sprzyjające­go biznesowi otocznia regulacyjnego. Od początku skupiliśmy się też na rozwijaniu jednego z najważniejszych obszarów naszej działalności, czyli wspieraniu polskiego biznesu w eks­pansji zagranicznej. Sukces polskiej przedsiębiorczości w okresie transfor­macji, szybkie przystosowanie się do funkcjonowania w ramach rynku UE, sukcesy eksportowe polskich firm – wszystko to jest potwierdzeniem, że nasze działania były skuteczne. Jedy­ną kwestią, w której wciąż czujemy ogromny niedosyt, jest integracja śro­dowiska przedsiębiorców w ramach instytucji powszechnego samorządu gospodarczego.

Pomysł powszechnego samorządu go­spodarczego powraca co jakiś czas. Taki model obowiązuje w Niemczech, ale też we Francji, Włoszech i Hiszpanii. Określa się go nawet w literaturze przedmiotu jako kontynentalny, w przeciwieństwie do dobrowolnego, określanego jako an­ glosaski, obowiązującego w Wielkiej Brytanii i USA. Przynajmniej w Niem­czech to się sprawdza. W takiej sytuacji rola Krajowej Izby Gospodarczej wzro­słaby niepomiernie…

Od początku działalności wspo­magamy wysiłki, które mają na celu znowelizowanie ustawodawstwa pro­wadzące do powstania w Polsce sa­morządu gospodarczego. Byłby on samorządem powszechnym, instytucją prawa publicznego, dzięki czemu mógł­by przejmować od administracji pań­stwowej różne wykonywane przez nią czynności, podobnie jak to miało miej­sce w przypadku samorządu terytorial­nego. Niestety, dyskusję nad wprowa­dzeniem powszechnego samorządu czę­sto sprowadzano do problemu, która organizacja straci, a która zyska. Albo też celowo uwypuklano – niesłusznie – kwestię obligatoryjności uczestnictwa. A przecież nie o to tutaj chodzi. Przede wszystkim chodzi o to, który model lepiej służy rozwojowi gospodarczemu kraju, a poza schematem działania klu­czowa jest również kultura polityczna i biznesowa.

Za naszą wschodnią granicą rozgrywa się wojna. Krajowa Izba Gospodarcza za­działała od razu…

Podobnie jak inne organizacje biz­nesowe w naszym kraju, aktywnie włą­czyliśmy się w akcję pomocy Ukrainie. Mamy wielu przyjaciół wśród tamtej­szych przedsiębiorców i organizacji biz­nesowych, dlatego tym trudniej patrzeć nam na to, co dzieje się obecnie w Ukra­inie. Jeszcze przed inwazją deklarowali­śmy naszej zaprzyjaźnionej organizacji, Ukraińskiej Izbie Przemysłowo-Han­dlowej, gotowość do pomocy ukraiń­skim przedsiębiorcom. Po trzech dniach od rosyjskiej agresji z inicjatywy Krajowej Izby Gospo­darczej i Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej utworzyliśmy Fundusz Pomocy Ukra­inie, który gromadzi środki na pomoc humanitarną. Będąc operatorem Cen­trum Kreatywności Targowa w Warsza­wie, uruchomiliśmy również zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy dla miesz­kańców Ukrainy. Są to działania podej­mowane na bieżąco – zdajemy sobie jed­nak sprawę, że pomoc Ukrainie będzie działaniem długofalowym, w którym zamierzamy aktywnie uczestniczyć.

A jakie będą konsekwencje gospodarcze tej wojny? W skład Krajowej Izby Gospo­darczej wchodzą też tzw. izby bilateral­ne, macie więc znacznie większe roze­znanie w tej sprawie niż inni.

Trudno dziś wymienić obszary glo­balnej gospodarki, które nie zostały w jakiś sposób dotknięte skutkami woj­ny. Nawet w tych krajach, które z przy­czyn porlitycznych czy z powodu odle­głości geograficznej starają się trzymać z dala od tego konfliktu, widoczny jest poważny niepokój związany z jego po­tencjalnymi negatywnymi skutkami dla globalnej gospodarki.

Przynależność Ukrainy do Unii to szansa czy wyzwanie dla Polski? Wejście Ukrainy do sojuszu to oczywiście kwestia przyszło­ści, choć na mój nos niekoniecznie aż tak odległej, jak się większości dziś wydaje.

Od wielu lat działamy na rzecz roz­woju polsko-ukraińskiego biznesu, m.in. w ramach Polsko-Ukraińskiej Izby Go­spodarczej. Jesteśmy także gorącym orę­downikiem europejskiej integracji Ukra­iny i uważamy, że jest to wielka szansa – zarówno dla Polski, jak i Ukrainy.

Mamy przestać palić węglem, przesiąść się do samochodów elektrycznych, za jazdę samochodami spalinowymi będzie się płacić specjalny podatek, mamy też jeść mniej mięsa, bo jego produkcja po­woduje emisję metanu, który jest gazem cieplarnianym. Bez wątpienia wyjdzie nam to na zdrowie, ale czy podołamy? Bo ja tego miliona samochodów elektrycz­nych wciąż nie widzę…

W tej dyskusji wiele jest ideologii. Pomimo obecnych, poważnych per­turbacji na rynku energii, będących skutkiem wojny w Ukrainie, nie należy oczekiwać, że w dłuższej perspektywie np. Unia Europejska zrezygnuje ze stra­tegii ograniczania emisji i przechodzenia na „zieloną energię”. Przykład miliona samochodów, który pan przywołał, jest dobrą ilustracją, że w naszym kraju mamy dużo deklaracji, ale często nie idą za nimi konkretne działania. Z taką sytuacją mamy do czynienia m.in. w ob­szarze reformy i unowocześniania ryn­ku energetycznego. Odnawialne źródła energii, energetyka rozproszona, wyko­rzystanie wodoru – to tylko kilka przy­kładów technologii, na których roz­woju powinniśmy się skupiać, zamiast liczyć, że świat poczeka, aż uporamy się z problemami na własnym podwór­ku. Do kluczowych kwestii należy też deregulacja w dostępie do sieci energe­tycznych i inwestowanie w inteligentne sieci umożliwiające np. wprowadzanie dynamicznych taryf.

Ceny energii będą rosnąć, to akurat pewne. I co z tym zrobić? Chodzi mi o perspektywę przedsiębiorców, a nie tzw. zwykłych zjada­czy chleba, choć ta też jest istotna, bo ozna­cza, że pracownicy zażądają podwyżek…

Lekarstwem na rosnące ceny energii z pewnością nie będzie coraz głębszy państwowy interwencjonizm. W krót­kiej perspektywie może on złagodzić skutki szoku cenowego dla wielu Pola­ków, ale w dłuższej nie zlikwiduje rze­czywistych przyczyn problemów na pol­skim rynku energii, a wręcz je pogłębi. Bez jasnej, klarownej i zgodnej z kierun­kami zmian w cywilizowanych krajach – a nie idącej pod prąd tych zmian – poli­tyki energetycznej rządu problem będzie tylko narastał. Polski miks energetyczny nie pasuje do czasów współczesnych. Tym bardziej nie pasują niedoinwesto­wane, przestarzałe i nieefektywne sieci energetyczne. Te zaniedbania w połącze­niu z problemami wywołanymi wojną zaczynają się już mścić.

Polski Ład. To już właściwie kategoria polish jokes, tylko że to my je opowia­damy. Dziś krytykują go wszyscy, chyba włącznie z autorami. Jakie są najważniej­sze zmiany, których należałoby w nim dokonać? Oczywiście poza poprzedze­niem wprowadzenia go poważną dysku­sją, bo tego zabrakło na pewno.

Z jednej strony pozytywnie można ocenić działania, których celem jest zmiana niekorzystnych dla przedsię­biorców rozwiązań Polskiego Ładu, szczególnie tych, które dotyczą sfery podatków. Z drugiej jednak strony wi­dzimy, i wielokrotnie zgłaszaliśmy to do rządu, że kolejne korekty dodatko­wo pogłębiają chaos wokół Polskiego Ładu. Krajowa Izba Gospo­darcza od dawna stoi na stano­wisku, że prawo podatkowe jest zbyt skomplikowane i w wielu obszarach należałoby je napisać praktycznie na nowo. Ale z uwzględnieniem potrzeb obywateli i przedsiębiorców, a nie pod dyktando polityków i bieżącej walki politycznej.

Inflacja. Budżet może jakoś się obroni, bo z cenami rosną wpływy z VAT, choć i co do tego są wątpliwości, bo z części tych wpływów rząd zrezygnował. Ale co mają zrobić przedsiębiorcy?

Pomysły od wielu lat leżą na sto­le. Odbiurokratyzowanie gospodar­ki, uproszenie prawa gospodarcze­go i uczynienie go przyjaznym dla przedsiębiorców, zmniejszanie liczby i wciąż rosnącej skali obciążeń dla firm – to postulaty, które od dawna zgłaszają organizacje przedsiębiorców i które, jeśli są w ogóle realizowane, to w bardzo wolnym tempie. Obecnie – przy wciąż pogarszającej się sytuacji gospodarczej i rosnącej niepewności – władze robią wszystko, aby dodat­kowo pogorszyć warunki prowadze­nia działalności. Nie jestem w stanie zrozumieć tej logiki.

Krajowy Plan Odbudowy. Tych pieniędzy nie dostaliśmy jeszcze tylko my i Węgrzy. Inni już dawno z nich korzystają, dostali nawet zaliczki, na które my już liczyć nie możemy, tylko będziemy musieli czekać na rozliczenie zrealizowanych projektów. Nasze szanse chyba znów stanęły pod znakiem zapytania, bo rząd się pokłócił, co jest dla niego ważniejsze. I wygląda na to, że pieniądze nie są dla niego aż tak ważne. Dlaczego są one tak ważne dla przedsiębiorców? Kto pierwszy je zo­baczy, Polacy czy Węgrzy?

Trudno odpowiedzieć na to pyta­nie – decyzję podjęte zostaną w Bruk­seli. A mówiąc o pozyskaniu środków z KPO z perspektywy przedsiębiorców – myślę, że wielu z nich przestało już wierzyć, że będzie to możliwe w jakiejś łatwiej do przewidzenia perspektywie. Oczywiście mam nadzieję, że środki te finalnie trafią do Polski – będzie to po­ważne wsparcie dla działającej w coraz trudniejszym otoczeniu gospodarki.

A skoro to właśnie jest przedmiotem sporu z Komisją Europejską – czy z punktu widze­nia przedsiębiorców poprawiło się działa­nie sądów? Czy jest o co kopie kruszyć?

Efektywność działania sądów w spra­wach gospodarczych od lat jest przed­miotem krytyki środowiska przedsię­biorców. Z tego m.in. powodu Krajowa Izba Gospodarcza od wielu lat promuje stosowanie alternatywnych form roz­wiązywania sporów biznesowych, ta­kich jak arbitraż czy mediacja. Sukcesy Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospo­darczej i jego duży autorytet potwierdzają, że przed­siębiorcy wolą szybsze i wygodniejsze rozwiązania, niż wikłanie się w wielolet­nie spory sądowe. Jeśli chodzi o ocenę funkcjonowania wymiaru sprawiedli­wości w Polsce z perspektywy przedsię­biorców, to myślę, że decydujący wpływ ma tutaj ogólna atmosfera wokół wpro­wadzonych w ostatnich latach reform – i szerzej, wokół całego obszaru, który można nazwać „prawo w gospodarce”, a nie statystki dotyczące np. tempa roz­patrywania spraw w sądach. Atmosfera ta – jak wiemy – nie jest najlepsza, a spo­sób tworzenia prawa i jego stosowania w praktyce daleko odbiega od oczeki­wań przedsiębiorców. Zniechęca także zagranicznych partnerów naszych firm do zapisów w umowach przewidujących rozstrzyganie ewentualnych sporów przed polskimi sądami. A to już pogarsza pozycję negocjacyjną polskich przedsię­biorców w ich współpracy z partnerami zagranicznymi.

Krajowa Izba Gospodarcza otrzymała dofinansowanie w ramach projektu POIR.03.04.00-14-0001/20 „Dotacja na kapitał obrotowy dla Krajowej Izby Gospodarczej”, w ramach działania 3.4 Dotacje na kapitał obrotowy Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020”, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.