Ekspert KIG Piotr Soroczyński: Myślę, że latem będziemy widzieli ceny towarów rolnych nawet o 250% wyższe niż przed rokiem

06.06.2022

Piotr Soroczyński – Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej – o inflacji, spirali płacowo-cenowej oraz kryzysie żywnościowym

ekspert o inflacji

Ekspert KIG o inflacji, spirali płacowo-cenowej oraz kryzysie żywnościowym

Ukraina jest jednym z najważniejszych na świecie eksporterów zbóż i roślin oleistych. W 90 proc. eksport tych produktów odbywał się przez własne porty położone nad Morzem Czarnym, skąd trafiały do Europy, Chin i Afryki. Zablokowanie ich przez marynarkę wojenną Rosji, drastycznie ograniczyło sprzedaż tych produktów. Z Ukrainy nie może wypłynąć ponad 20 milionów ton zboża. Jakie ma to przełożenie na realny popyt? Nie od dziś wiemy, że zboże z Ukrainy to znaczna część importu Afryki i Bliskiego Wschodu, potrzebnego do żywnościowego zabezpieczenia niezwykle ludne kraje, jak np. Egipt, ze 100 mln mieszkańców.

Ekspert KIG Piotr Soroczyński: To jest mniej więcej odpowiednik zeszłorocznych plonów pszenicy. W Polsce produkujemy z 10 milionów ton pszenicy rocznie, a wszystkich zbóż dwadzieścia kilka milionów ton. Ukraińcy mają troszkę lepsze w niektórych miejscach ziemie i też oczywiście spory areał, bo to większy kraj. Sezon na sprzedaż zaczyna się na początku roku, ale wtedy wybuchła wojna więc nie zdążyli tego zboża wysłać. Teraz będzie kłopot, bo do tej pory magazyny zbóż były blisko pól, podjeżdżał pociąg i wiózł ziarno 150-300 km do portu w Odessie czy jakimś mieście nad Morzem Azowskim, a teraz będzie musiał kursować 1200 albo 1500 km do jakiegoś portu na przykład w Polsce. Żeby taki ruch obsłużyć potrzeba dużo więcej wagonów, one muszą być kilka razy przeładowywane, bo u nas tory mają inny rozstaw. A jeżeli mówimy o tym w kontekście zaopatrzenia na przykład Bliskiego Wschodu w zboża to proszę zobaczyć jakie będą czas i koszty transportu z Bałtyku przez cieśniny duńskie, Morze Północne – trzeba okrążyć całą Europę!

Zakaz eksportu zbóż z Rosji i Ukrainy może doprowadzić do poważnego kryzysu żywnościowego. Według danych Państwowej Służby Skarbowej Ukrainy, które zostały podane w komunikacie Ministerstwa Polityki Rolnej i Żywności Ukrainy, wielkość dostaw eksportowych zbóż z Ukrainy od początku sezonu 2021/22 na dzień 10 listopada 2021 roku wyniosła prawie 21 mln ton, zatem zablokowany aktualnie transport ewidentnie wskazuje na tlący się kryzys żywnościowy.

Ekspert KIG Piotr Soroczyński: Import z Ukrainy stabilizuje rynki 400 milionom osób na świecie, ale warto zauważyć jeszcze jedną rzecz, są takie miejsca na świecie, gdzie od dłuższego czasu gromadzono żywność i jest jej sporo zeskładowane – to są Chiny. Można sobie wyobrazić jakie mogą następować w przyszłości ciekawe ruchy. Nadchodzą czasy, kiedy problemem nie będzie to, czy ktoś produkuje żywność, czy nie, ale czy ma pieniądze. Ci, którzy są w miarę „dziani” kupią sobie żywność gdziekolwiek by ona była wyprodukowana. Ale ci bez pieniędzy mogą mieć problem nawet jak produkują żywność, bo ona zostanie wyprzedana tym bogatszym. Można się spodziewać, że poszczególne kraje będą zgłaszały, że po prostu są za biedne, by kupić żywność w dużej ilości. Będą takie kraje, które będą cierpiały głęboki głód. I w tym momencie mogą przyjść Chińczycy i powiedzą: „poratujemy was, ale wiecie nic nie ma za darmo”. I wcale nie chodzi o pieniądze tylko na przykład o dostęp do różnych ciekawych krajów na świecie. Oczywiście nie spodziewam się, że Chiny w ten sposób będą usiłowały podejść nas, bo owszem, żywność będzie potwornie droga, ale zapłacimy za nią i sobie poradzimy. Ale na przykład w części krajów azjatyckich, afrykańskich albo krajów Ameryki Południowej, Chińczycy mogą wycisnąć jakieś dodatkowe koncesje w zamian za udostępnienie im części swoich rezerw żywności.

Wzrost cen już w tej chwili jest widoczny, kiedy możemy spodziewać się szczytu inflacji? W jakim stopniu przyczyni się do tego kryzys żywnościowy? Czy wzrost cen będzie jeszcze bardziej dotkliwy?

Ekspert KIG Piotr Soroczyński: Moim zdaniem szczyt inflacji będzie w miesiącach letnich – czerwiec, lipiec lub sierpień. Obojętne który to będzie miesiąc, bo one pewnie będą bardzo podobne do siebie. Będziemy ocierali się o 15 proc. inflacji rocznej. To będzie taki bardzo charakterystyczny moment, kiedy my, ale i reszta świata, będziemy spokojnie kalkulowali jakie będą naprawdę tegoroczne zbiory. Na razie wiemy tylko, że one mogą być bardzo dziwne.

Wzrost cen już ewidentnie w tej chwili dociera, tylko tak naprawdę mamy jego taką pierwszą falę. Trzeba rozdzielić dwie rzeczy – cenę samego surowca od ceny towaru. Ale jeżeli jest fala wzrostu cen surowca, a w dodatku producenci borykają się też z falą innych podwyżek, bo energia drożeje, praca, dochodzą koszty zagospodarowania odpadów, problemy z wodą to to wszystko gdzieś musi znaleźć swoje ujście. Myślę, że latem tego roku będziemy widzieli ceny części towarów rolnych o 200-250 proc. wyższe niż przed rokiem. To oczywiście będzie na przykład pszenica, inne zboża, mięso i oleje to przełoży się na ceny w sklepach. Żywność będzie o 20-25 proc. droższa niż przed rokiem. To jest makabra, takiego uderzenia ja sobie nie przypominam, a zajmuję się inflacją od dwudziestu paru lat. To oczywiście jest bardzo duże uderzenie i ono doprowadzi w naturalny sposób do bardzo głębokich dopasowań w strukturze popytu. Jak muszę zapłacić za jedzenie, za mieszkanie z opałem i światłem to będę miał znacznie mniej pieniędzy, żeby wydawać na inne dobra. Bufor finansowy, jaki budowaliśmy przez lata, zużyjemy w znacznym stopniu na to, żeby móc podtrzymać podstawową konsumpcję. Jak zacznie nam brakować pieniędzy, to w przypadku części rzeczy stwierdzimy: „to jest w takiej cenie, że ja obędę się bez tego”. Co znaczy w Polsce „obędę się”? Zazwyczaj w pierwszej kolejności gospodarstwa domowe reagują na taki szok rezygnując w pierwszej kolejności z usług. Wszyscy myślą o luksusowym stołowaniu się gdzieś tam na mieście, ale prawda jest taka, że chodzi też o jedzenie, które kupujemy sobie rano, gdy wyskoczyliśmy po zrobioną przez kogoś kanapkę. To są też usługi turystyczne i rekreacyjne, ale również te związane z prowadzeniem domu. Jak ktoś miał gosposię – nie będzie jej miał. Zamawiał mycie samochodu – przestanie. Wzywał malarza albo glazurnika co 10 lat, żeby odświeżyć dom – poprosi go za 11 lat. Ale to też odbije się również na dobrach trwałego użytku. Najczęściej eksploatujemy auto przez 5 lat, więc będziemy o rok albo dwa lata dłużej. Ograniczymy wymianę sprzętu AGD i RTV, co będzie istotnym kłopotem, bo ta jest jedna z szans dla nas na mniejsze zużywanie energii. Teraz normy energetyczne są bardzo wyśrubowane i pralka czy lodówka zużywa 1/3 tej energii co 15 lat temu.

Jak długo będziemy walczyć z galopującą inflacją?

Według Piotra Soroczyńskiego schodzenie z inflacją nie będzie takie proste bo w tej chwili uruchomiły się dwa demony, których od ponad 20 lat nie było na naszym rynku. Straszyło się nimi w różnych krytycznych sytuacjach, ale one nigdy się nie pojawiły. Do teraz.

Pierwszy demon to jest spirala płacowo-cenowa, którą ostatni raz widzieliśmy w początku lat ’90. Drugi demon to jest powszechny system waloryzacji, czyli jak gdyby indeksowania wszystkiego o wskaźnik inflacji.

Zapomnieliśmy już, że jednym z sukcesów naszych kolejnych Rad Polityki Pieniężnej w zbijaniu inflacji było to, że udało się przekonać ludzi i firmy, że… inflacja w zasadzie jest zaniedbywalna. Umawiając się między sobą, czy firmy z firmami zapomnieliśmy, że ona istnieje. Nie było jej na przykład w umowie o najmie mieszkania, że cena będzie zmieniana co roku, o wskaźnik który podaje GUS. Przyzwyczailiśmy się, że inflacji nie ma w sklepach i jak jakiś sklep podnosił ceny to obrażaliśmy się i szukaliśmy innego, który cen nie podniósł. Producenci i handlowcy bardzo się bali podnosić ceny. Ale teraz przestali i te waloryzacyjne formuły zaczynają powszechnie stosować. Mam zatrzęsienie telefonów: „Piotr, powiedz mi jak najlepiej wpisać wskaźnik inflacji do umowy, bo ja jestem z branży informatycznej albo z branży budowlanej”. Przez 20 lat nikt mnie o takie rzeczy nie pytał. To jest poważny kłopot.

Bardzo trudno będzie zbić inflację do rozsądnego poziomu jaki myśmy mieli przez długi czas, czyli w okolice celu inflacyjnego NBP – 2,5 proc. Będzie bardzo trudno zejść poniżej 5 proc.

 

Polecamy także:

>>> Polscy przedsiębiorcy o działalności firm w cieniu wojny. Ankieta GUS
>>> Jak eksperci oceniają działania rządu w walce z inflacją? Znamy wyniki Panelu Ekonomistów

 


Piotr Soroczyński i jego zespół regularnie przygotowują analizy rynku, analizy wskaźników gospodarczych oraz prognozy gospodarcze, które Krajowa Izba Gospodarcza publikuje na swoich stronach, m.in. comiesięczne przeglądy makroekonomiczne, przeglądy branż, województw, analizę stanu rezerw walutowych, wskaźników inflacji, eksportu etc.
Z analiz dostarczanych przez głównego ekonomistę KIG, korzystają także ośrodki badawcze oraz media w Polsce. Zachęcamy do korzystania ze sprawdzonych źródeł informacji.

Poznaj eksperckie analizy KIG >>> TUTAJ

Jeśli chcesz być na bieżąco >>> zapisz się na newsletter KIG

 

 

 

Krajowa Izba Gospodarcza otrzymała dofinansowanie w ramach projektu POIR.03.04.00-14-0001/20 „Dotacja na kapitał obrotowy dla Krajowej Izby Gospodarczej”, w ramach działania 3.4 Dotacje na kapitał obrotowy Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020”, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.